Nieodpowiedni chłopak – opowiadanie czytelniczki

Dosłownie przed chwilą prowadziłam ją po raz pierwszy do szkoły, wycierałam zasmarkany nos i szukałam stroju na super ważny bal karnawałowy, a tu dzisiaj moja mała córeczka miała przedstawić mi wreszcie swojego chłopaka. Gdzie zleciał ten czas? Jak to możliwe, że tak dobrze pamiętałam jej dorastanie, a teraz nie dość, że już ze mną nie mieszka, to jeszcze planuje poważny związek z zupełnie obcym mi mężczyzną?

Dzieci dorastają za szybko

– Starzejemy się Karol – powiedziałam do męża, który właśnie położył na stole świeżą serwetę. – Dasz wiarę, że nasza mała Magdzia przyprowadzi tu dzisiaj swojego partnera?

– Też nie mogę w to uwierzyć – przyznał.

– Mam nadzieję, że to dobry człowiek.

– Na pewno – odparł. – Magda jest mądrą kobietą i nie wybrałaby sobie kogoś bez złotego serca.

– Oby – Zmarszczyłam czoło. – Mam jakieś złe przeczucia.

Karol spojrzał na mnie z uśmiechem.

– To witaj w klubie kochanie – zażartował. – To pewnie dlatego, że chcielibyśmy, żeby zawsze była tylko nasza, ale niestety. Jest już dorosła.

– Za szybko to wszystko zleciało – mruknęłam. – Czuję się stara i niepotrzebna.

– Mi jesteś bardzo potrzebna – powiedział, podchodząc z tyłu i obejmując mnie w pasie. – Liczę, że przyprowadzi tu kogoś, z kim spędzi tyle lat co my ze sobą.

Cmoknął mnie w szyję, a tym, co powiedział wywołał uśmiech.

– Tak, to moje jedyne marzenie. – odparłam.

Chwilę później dzwonek do drzwi oznajmił przybycie Magdy. Cała w nerwach poszłam otworzyć, bo musiałam zobaczyć go pierwsza. Nacisnęłam klamkę i wpuściłam młodych do środka. Stojący obok córki brunet mógł być od niej rok, może dwa lata starszy. Przywitałam go serdecznie, Karol również, a Magda już od progu zarzuciła nas rozmową, tak że prawie o nic nie mogliśmy tego młodego człowieka zapytać. Niemniej, kiedy przyglądałam mu się ukradkiem, budził mój wewnętrzny niepokój. Nawet nie potrafiłabym tego wyjaśnić, ale w jego oczach, mimice, gestach, było coś, co mnie odtrącało. Karol od razu złapał z nim wspólny temat, bo okazało się że Eryk, podobnie jak mój mąż, jest mechanikiem. Przysłuchiwałam się ich rozmowie, starałam się uśmiechać do rozszczebiotanej Magdy, ale gdzieś w okolicy mostka cały czas czułam ścisk. Niepokój, podenerwowanie. Boże, pomyślałam wtedy, że chyba coś jest ze mną nie tak. Córka przedstawia mi miłość swojego życia – sama tak go określiła – a ja doszukuję się dziury w całym.

Nieodpowiedni chłopak dla córki

Kiedy dwie godziny później młodzi opuścili nasz dom, Karol nastawił kawę i mrugnął do mnie nieznacznie.

– Byłaś spięta – powiedział. – Wszystko w porządku?

– Nie wiem kochanie – odparłam i westchnęłam trochę zbyt mocno.

– To znaczy?

– Czuję… – zawahałam się, ale w końcu z mężem zawsze mówiliśmy sobie wszystko. – Czuję, że to nie jest dla niej odpowiedni mężczyzna.

– Co? – zdziwił się? – Chyba żartujesz, chłopak jest przesympatyczny.

– Cały czas miałam wrażenie, że bije od niego coś złego…

– Aguś, to chyba ja powinienem mieć ojcowskie fochy o partnera córki, nie ty. – zauważył. – Mnie gość wydaje się w porządku.

– Obyś miał rację. – Pokręciłam głową – Bo ja nie jestem do tego przekonana. Boże… wiesz, w nim jest coś niedobrego i ja to tak mocno czuję.

Westchnęłam, a Karol usiadł przy mnie, podając kubki z kawą.

– Pamiętasz, jak pierwszy raz pokazałaś mnie swojej mamie? – zapytał nagle.

Poszukałam tamtego dnia w pamięci i skinęłam, czując do czego zmierza.

Dawne doświadczenia i ich następstwa

– Miała ochotę mnie zabić. – przypomniał. – Ba, wprost powiedziała, że jestem nieodpowiedni i że zasługujesz na kogoś lepszego.

– Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało.

– Wiem – Uśmiechnął się. – Ale twoja mama sądziła inaczej. Pół roku wbijała ci do głowy to, jaki jestem zły i niedobry, pamiętasz? Tego jadu było tyle, że przez nią zaczęliśmy się kłócić.

– Myliła się.

– Może ty też się mylisz? – spytał, kładąc mi swoją rękę na dłoni. – Daj mu szansę, nie rób chłopakowi tego, czego nam kiedyś nie oszczędzono.

Zastanawiałam się nad tym chwilę i… może Karol miał rację? To w końcu wybór córki i jej decyzja, nie moja. Za nic w świecie nie chciałabym, żeby musiała przejść to, co ja z mężem na początku naszego związku.

– Mądry z ciebie człowiek kochanie… – przyznałam.

– Dlatego mnie kochasz – Uniósł kąciki ust.

Nie byłam przekonana do Eryka, ale czułam, że mąż miał rację. Zdyskredytowałabym partnera córki od razu, tylko za pierwsze wrażenie, a tak przecież nie można.

Przez kolejne miesiące Magda zbliżała się z Erykiem coraz bardziej. Wpadali do nas raz w tygodniu, opowiadali o planowanej wycieczce, o pracy, o sobie. Niestety, chociaż stawałam na rzęsach, żeby go polubić, ciągle w tle głowy miałam to „coś”, co mnie do niego blokowało. Kiedy po pół roku Eryk oświadczył się Magdzie, a ona skakała z radości, ja udawałam zachwyconą, a w nocy popłakałam się w poduszkę. Negatywne emocje rozsadzały mnie od środka. Karol to widział i próbował je łagodzić, a ilość poważnych rozmów, jakie w tej sprawie toczyliśmy można by liczyć w setkach. W mojej głowie zakorzeniło się coś, co nie pozwalało Erykowi ufać. Wbrew sobie, nie powiedziałam córce o tym, co czuję. Chciałam być matką mądrą i wspierającą, a nie zołzą, która wszystkiego się czepia, zwłaszcza że tak naprawdę nie miałam żadnego powodu do tego, by się go czepiać. Zawsze ładnie ubrany, zadbany, kulturalny, sympatyczny. Na pierwszy rzut oka mężczyzna marzeń, a jeszcze córka tak bardzo za nim szalała. Im bliżej było daty ślubu, a młodzi chcieli wziąć tylko cywilny, tym trudniej było mi wytrzymać samej ze sobą. Nawet odłożyłam kawę na rzecz melisy, żeby się wyciszyć. Niepojęte, jak bardzo sączyło mnie to podskórne uczucie, że to mężczyzna nieodpowiedni dla Magdy.

Tuż przed ślubem

Trzy dni przed ślubem, kiedy prawie już zasypiałam, a Karol chrapał w najlepsze, ktoś zadzwonił do drzwi. Pamiętam jak dziś, że coś zakłuło mnie wtedy w sercu. W piżamie pobiegłam otworzyć. To była Magda. Cała zapłakana i z wielkim czerwonym śladem pod okiem. W pierwszej chwili myślałam, że zemdleję i nogi się pode mną ugięły.

– O Boże – jęknął mi za plecami Karol, który najwyraźniej też wstał na dźwięk dzwonka.

– Mamo… – Córka z płaczem rzuciła mi się w ramiona.

Szlochała tak długo, że mało nie pękło mi wtedy serce. Pokłóciła się z Erykiem o to, do jakiej restauracji wezmą gości po ślubie. Uderzył ją. Przytulałam córkę, pocieszając ją jak mogłam, a Karol w tym czasie wykręcał numer na policję. Godzinę później przyjechali funkcjonariusze i pojechaliśmy z naszym dzieckiem na obdukcję.

Magda odwołała ślub, a ja nigdy nie powiedziałam jej, że miałam złe przeczucia co do tego mężczyzny. Razem z Karolem uznaliśmy, że to niepotrzebne, a tylko zraniłoby ją bardziej, uświadamiając, że ja coś przeczuwałam, a ona nie. To w końcu jest jej życie, jej decyzje i jej błędy. No i nie mogłam jej skrzywdzić tak, jak zrobiła to kiedyś moja mama. Od tamtego czasu minęło już kilka lat, córka ma nowego partnera, a ja… cóż, przysięgłam sobie, że po pierwsze nie będę już tłumić w sobie intuicji, bo może po prostu ją mam, a po drugie, zrozumiałam, że czasem lepiej jest, jak niektóre rzeczy wydarzają się same. Bez dobrych rad mamy, taty czy sąsiada. Życzyłabym sobie tylko, żebyśmy wszyscy potrafili wyczuć drugiego człowieka zanim zrobi coś złego i chociaż wiem, że to nierealna fantazja, to zawsze będę mieć taką nadzieję.

(Visited 12 times, 1 visits today)