Plan oszczędzania na trudne czasy

oszczędzanie

Nigdy nie zapomnę, jak musiałam zgromadzić całą rodzinę w salonie, żeby poważnie z nimi porozmawiać. Nikt wprawdzie nie nabroił, nasza dwójka nastolatków była wyjątkowo grzeczna, ale… no właśnie.

– No mów mamo, co jest na rzeczy – odezwał się Bartek, mój trzynastoletni syn. – Gram w Fifę i nie mam czasu.

– Ja umówiłam się z koleżanką – dodała kilka lat od niego starsza Aga, przestępując z nogi na nogę.

Mąż tylko patrzył, bo wiedział, co mam im do przekazania, ale ustaliliśmy, że to ja zacznę.

Problem z brakiem pieniędzy

– Powiem wprost… zdajecie sobie sprawę z tego, że ostatnio krucho u nas z pieniędzmi, prawda?

– O Jeeezu – jęknął Bartek.

– Ty mi tu imienia pana Boga nadaremno nie wzywaj, synu – powiedziałam. – Tacie w firmie zlikwidowali nadgodziny, ja zeszłam na 3/4 etatu, ceny w sklepach szaleją i jeszcze te rachunki. – wyliczałam.

– Ale co nam do tego? – spytała Aga.

– To córuś, że od jutra wdrażamy plan oszczędzania – odparłam. – Jeśli czegoś razem nie ustalimy, to będzie naprawdę ciężko.

– Ja nie mam z czego oszczędzać – odparowała córka. – Kieszonkowe i tak mi na nic nie starcza.

– Bo wzrosły ceny… – wtrącił mąż. – Daj mamie skończyć.

– Ustaliliśmy z tatą, że każdy z nas zrobi coś, żeby było nam finansowo lżej.

– To znaczy? – Bartek od razu zmarszczył czoło. – Ja jestem tylko dzieckiem.

– Jest nas czworo – kontynuowałam. – Każdy wymyśli dziś dwie rzeczy, z których zrezygnuje w tych trudnych czasach tak, żeby więcej zostało nam w domowym budżecie na rachunki.

Plan oszczędzania – każdy z czegoś zrezygnuje!

– Co??

– Ty mamo chyba żartujesz? – Aga aż się wyprostowała. – Z czego ja mam jeszcze zrezygnować?

– Nie wiem, ale nie wyjdziemy stąd, dopóki każdy nie powie, co jest gotowy poświęcić – odparłam stanowczo. – Niestety nie mamy wyjścia, już od dawna nie starcza nam do pierwszego, a więcej debetu żadne z nas wziąć nie może – dodałam, patrząc na męża.

– Tak jak słyszeliście. – potwierdził. – Dwie rzeczy. To da nam osiem różnych dróg oszczędności.

Aga wymownie spojrzała na zegarek, spiesząc się na spotkanie z koleżanką. Bartek podparł brodę łokciem i siedząc w fotelu, dumał.

– Ja pierwszy – odezwał się mąż. – Rezygnuję z wychodzenia z kolegami na piwo. Chodziłem dwa razy w tygodniu, więc oba te dni kasuję, aż zmieni się sytuacja. To by było raz.

– Ja zrezygnuję z kosmetyczki i solarium. – powiedziałam, idąc za jego przykładem. – Do tego wprowadzam limit dzienny na wydatki na jedzenie. Będzie skromniej, żadnych słodyczy i marnowania jedzenia.

– Co? – Bartek wydął usta. – To we mnie uderza! Ja kocham słodycze!

– Synu, przykro mi, albo to, albo w następnym miesiącu odłączą nam prąd.

– Prąd?? Chyba zwariowaliście – Młody się oburzył. – A komputery? Internet?

– I dlatego mama ma rację – Kiwnął głową mąż. – Mniej słodyczy, dzienny limit wydatków i będzie internet. Ja jeszcze odmówię sobie wyjazdu do brata. To przynajmniej kilkaset złotych w kieszeni.

Dzieci dobrze wiedziały, jak mąż ceni comiesięczne wizyty u rodziny, więc patrzyły na niego zaskoczone. Chyba dopiero teraz zaczęły widzieć, że sprawa jest poważna.

Dlaczego musimy oszczędzać?

– A Wy? – spytałam.

W salonie zapanowała cisza. Pierwsza odezwała się Aga.

– Połowa kieszonkowego wystarczy? – spytała zła.

– Jako pierwsza rzecz tak. A druga?

Zanim zdążyła odpowiedzieć, Bartek też zgodził się, na zmniejszenie swojego kieszonkowego o połowę.

– No dobrze – westchnęła Aga. – Odłóżmy na razie to prawo jazdy, które miałam robić od nowego miesiąca. Poczekam, może za dwa, trzy miesiące sytuacja będzie lepsza?

– Na pewno Kochanie – Skinęłam głową. – Dziękuję, że to zaproponowałaś, na pewno odciąży nam to budżet, chociaż wiesz, jak bardzo chciałabym, żebyś je miała.

– Dobra no – jęknęła. – Poczekam.

– Bartek? – Mąż spojrzał na syna, który miotał się z myślami.

Córka podniosła mu poprzeczkę.

– Kurczę… – westchnął. – Nie myślałem, że aż tak źle jest.

– Przykro mi synku – dodałam, rozkładając ręce.

– Mam tę nową grę na playstation – zaczął. – Jeszcze nie rozpakowana…

– Do czego zmierzasz? – Zaciekawił się mąż.

– Do urodzin Kuby w przyszłym tygodniu. – odparł. – Miałem was prosić o kasę na prezent. – wyjaśnił. – Dam mu tę grę…

Wiedzieliśmy z mężem, jak długo na nią czekał, ale żadne z nas nie powiedziało „nie”. To była jego decyzja i chociaż osobiście było mi niezwykle przykro, że w ogóle muszę o oszczędzanie prosić własne dzieci, to nie mieliśmy wyjścia. Nasz budżet naprawdę wisiał na wyjątkowo cienkim włosku.

Pomoc i działanie z każdej strony

– Dziękuję wam za zrozumienie – powiedziałam z gulą w gardle, a mąż dołączył z tymi samymi słowami.

Potem dzieci poszły, Bartek do siebie, a Aga do koleżanki, a my zostaliśmy sami.

Przez dłuższą chwilę w pokoju panowała męcząca cisza. Oboje biliśmy się z myślami, bo z jednej strony sytuacja była naprawdę ciężka, a z drugiej czemu winne były dzieci? Mąż złapał mnie za rękę i splótł swoje palce z moimi.

– Mamy mądre dzieciaki – powiedział cicho. – Nie spodziewałem się tego po nich.

– Ani ja – przytaknęłam.

– Wiem, że to dla ciebie trudne kochanie, dla mnie też.

Nie odpowiedziałam, tylko mocniej przełknęłam ślinę. Czułam się, jakbym odbierała coś własnym dzieciom. Coś, czego nie powinnam im odbierać. Cała moja stanowczość gdzieś uleciała i wewnętrznie czułam się naprawdę źle.

– Wiesz – zaczął mąż. – Jak to wszystko się skończy, bo ceny przecież w końcu wrócą do normy, a i inflacja wiecznie trwać nie będzie, to my im to wynagrodzimy. – dokończył.

– Koniecznie.

– Spodziewałem się awantur, trzaskania drzwiami, fochów… – ciągnął dalej. – A oni – westchnął. – Bartek rezygnuje z wymarzonej gry, a Aga z prawa jazdy.

Mocniej ścisnęłam jego palce.

Siedzieliśmy tak dobrą godzinę. Oboje z poczuciem, że mimo beznadziejnej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, jednak dobrze wychowaliśmy dzieci. To było naprawdę niesamowite. Wiedzieć, że nie tylko one na nas, ale i my na nie możemy liczyć.

(Visited 8 times, 1 visits today)